Szczególnie na początku tworzenia naszego wojska „afrykańskiego”, jeszcze w Syrii i Palestynie, a potem w Egipcie, był ogromny nadmiar oficerów w stosunku do całości żołnierstwa polskiego na Zachodzie. Wiosną 1940 roku, jeszcze w Syrii, gdy byliśmy w Homs, rozkazem Sikorskiego powołali Brygadę Strzelców Karpackich, a przy niej Legię Oficerską. W jej składzie oficerowie musieli wykonywać służbę szeregowców – chronili i obsługiwali posterunki, magazyny. Dystynkcje w służbie zakrywali – dopiero po służbie było je widać. Później to się jednak zmieniło i wielu zostało instruktorami - mogli szkolić kolejnych żołnierzy, którzy dołączyli do naszego pułku karpackiego, a potem brygady, dywizji… Oczywiste jednak, że nie sami oficerowie to byli, bo także podoficerów wielu, a i szeregowców. Wszyscy chcieliśmy bić Niemców. To byli wszyscy ci, którzy jak i ja, na Bliski Wschód uciekli poprzez kraje południa i zachodu, przez Rumunię, Węgry, przez Francję, Włochy i tak dalej i . Było nas trochę i dlate