We wrześniu 1939 roku ppor. Tadeusz Majerowicz przedarł się z Wielkopolski, przez Warszawę, Lublin i Równe (obecnie ziemie Ukrainy) do granicy Węgierskiej. Udało się dzięki szczęściu, uporowi i sprytowi oraz zastąpieniu benzyny szczególnego rodzaju alkoholem (patrz: Wrzesień w odwrocie /1939/ ). Na Węgrzech, podobnie jak wielu innych polskich żołnierzy ocalonych w obozach internowanych po klęsce Września 1939 – przebywał „ładnych kilka miesięcy – ale nie bezczynnie. Poniżej zapis fragmentów wspomnień tego oficera (nagrane we Francji, w latach 90. XXw.). Na Węgrzech, na samej granicy z Czechosłowacją, w Hidasnémeti i tam byłem na przerzucie, odbierałem wszystkich z Polski, w tym płk Turka (poległ pod Monte Cassino). Działałem na Węgrzech aż do maja 1940r. Razem z kolegami wyciągałem wszystkich naszych z obozów dla internowanych. Gdy nasi ludzie przychodzili z Polski, to przecież wszyscy byli w mundurach. Żeby mogli uciekać dalej, to dla wszystkich trzeba było cywilne ubranie. Kup