Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2022

Translator

Przez Węgry do Syrii /1939 - 1940/

We wrześniu 1939 roku ppor. Tadeusz Majerowicz przedarł się z Wielkopolski, przez Warszawę, Lublin i Równe (obecnie ziemie Ukrainy) do granicy Węgierskiej. Udało się dzięki szczęściu, uporowi i sprytowi oraz zastąpieniu benzyny szczególnego rodzaju alkoholem (patrz: Wrzesień w odwrocie /1939/ ). Na Węgrzech, podobnie jak wielu innych polskich żołnierzy ocalonych w obozach internowanych po klęsce Września 1939 – przebywał „ładnych kilka miesięcy – ale nie bezczynnie. Poniżej zapis fragmentów wspomnień tego oficera (nagrane we Francji, w latach 90. XXw.). Na Węgrzech, na samej granicy z Czechosłowacją, w Hidasnémeti i tam byłem na przerzucie, odbierałem wszystkich z Polski, w tym płk Turka (poległ pod Monte Cassino). Działałem na Węgrzech aż do maja 1940r. Razem z kolegami wyciągałem wszystkich naszych z obozów dla internowanych. Gdy nasi ludzie przychodzili z Polski, to przecież wszyscy byli w mundurach. Żeby mogli uciekać dalej, to dla wszystkich trzeba było cywilne ubranie. Kup

Wrzesień w odwrocie /1939/

Ja byłem zmobilizowany 24 sierpnia 1939 roku. Powołanie "natychmiast", dwie godziny czasu się zgłosić! Przed wojną Tadeusz był w Warszawie na kursach - tych "niby-saperów". Spotkał kogo? Grzelachowski miał ten kurs, mjr Szumski, z samodzielnego referatu informacyjnego "Zachód" z Poznania. Ja ich wszystkich uratowałem. Jeszcze w domu rodzinnym, w Parczewie: mjr Heliodor Cepa z żoną Zofią oraz Stanisław, Kazimiera i Tadeusz Majerowicze (przed 1935). Po tym kursie 2 lata pracowaliśmy w Samodzielnym Referacie Informacyjnym - w mundurze. Zamiast do pułku - na 2 do 4 tygodni.  ...zatelefonowałem z Ostrowa do Poznania i pytam, jakie są rozkazy. Wtedy pomylili się - ja miałem iść do Konina - wysłali mnie do Koła. W Kole z Grzelachowskim z Ostrowa - razem.  Gdy podeszli Niemcy - rozkaz - do Warszawy. Myśmy należeli do armii Kutrzeby.  Melduję się w Oddziale II w Warszawie - na Pragę, bo tam już byli. Po 2 lub 3 dniach na Pradze - pierwsze pociski  zaczęły spadać na

Cadrowie – Szkoci czy może Gryfici? /2/

Aby unaocznić problemy związane z „wnioskowaniem” pochodzenia na podstawie nazwiska warto przytoczyć fakt, że największa liczba ludzi noszących nazwisko Cader występuje w… Sri Lance. Jest tam niemal 16 tys. Cadrów (Caderów?), gdy tymczasem w Polsce szacuje się noszących nazwisko Cader na niespełna 1200 osób (pełne dane TUTAJ ). W Polsce nazwisko to nie jest pospolite. Pierwsza myśl o wyjaśnieniu jego znaczenia skierowała mnie ku łacinie, bowiem w języku polskim brak prostych analogii. W języku łacińskim najbliższe jest mu słowo cado (cado. cadere) , oznaczające upadek, spadanie. W tym samym znaczeniu cader występuje w sztucznym języku interlinqua . Jakże mało to wyjaśnia... Uparłem się i szukałem dalej. W końcu znalazłem racjonalne wyjaśnienie dla pochodzenia nazwiska lub imienia Cader . Dyskutujący na forum genealodzy.pl przywołują też wyjaśnienia pochodzące z „Rymuta ” i . Tam, na str. 94 można wyczytać o tym, że nazwisko Cader pochodzi od staropolskiego imienia Cedro, Cader, Czade

Cadrowie – Szkoci czy może Gryfici? /1/

Nie pamiętam już, dlaczego moja babcia, Anna z Sewerynów Szopowa, twierdziła, że ktoś z jej przodków pochodził od Szkotów. Z biegiem lat nie pamiętam nawet, czy ten intrygujący szczegół rodzinnej genealogii usłyszałem z jej ust - a może od kogoś innego? W mojej imaginacji szkocki wątek genealogiczny jest związany z nazwiskiem Cader. Niedawno Grzegorz Szymajda i zapytał mnie, czy mam coś na potwierdzenie tej rodzinnej legendy - i wtedy okazało się, że… mam tylko niejasne wspomnienie. Ale od czego jest Internet?   Porąbka /fot. Karina Stempel/ Pamięć to zwodnicze narzędzie, natomiast Internet może służyć skuteczną pomocą, jeśli umie się przesiewać zawarte w Sieci informacje. Często okazuje się, że nawet jeśli prawdy nie uda się wyjaśnić przy jego pomocy, to można dowiedzieć się rzeczy nie tylko ciekawych, lecz wręcz sensacyjnych. W przypadku Cadrów dokopałem się do zaskakujących przeciętnego śmiertelnika informacji wiążących imię i nazwisko Cader nawet z Pomorzem Zachodnim i Szczecinem.

Adwent i Boże Narodzenie

Po Świętym Marcinie (11 listopada), jak już wszystko było sprzątnięte i uporządkowane, spadły śniegi - zaczęło się darcie pierza. Przy tej robocie siadywałyśmy do późnej nocy. Żeby się nie nudzić, Mama zaczynała śpiewać pieśni. Przed Bożym Narodzeniem były to pieśni adwentowe, a po świętach kolędy, i tak aż do gromnic.