Ja byłem zmobilizowany 24 sierpnia 1939 roku. Powołanie "natychmiast", dwie godziny czasu się zgłosić!
Przed wojną Tadeusz był w Warszawie na kursach - tych "niby-saperów". Spotkał kogo? Grzelachowski miał ten kurs, mjr Szumski, z samodzielnego referatu informacyjnego "Zachód" z Poznania. Ja ich wszystkich uratowałem.
Jeszcze w domu rodzinnym, w Parczewie: mjr Heliodor Cepa z żoną Zofią oraz Stanisław, Kazimiera i Tadeusz Majerowicze (przed 1935). |
Po tym kursie 2 lata pracowaliśmy w Samodzielnym Referacie Informacyjnym - w mundurze. Zamiast do pułku - na 2 do 4 tygodni.
...zatelefonowałem z Ostrowa do Poznania i pytam, jakie są rozkazy. Wtedy pomylili się - ja miałem iść do Konina - wysłali mnie do Koła. W Kole z Grzelachowskim z Ostrowa - razem.
Gdy podeszli Niemcy - rozkaz - do Warszawy. Myśmy należeli do armii Kutrzeby.
Melduję się w Oddziale II w Warszawie - na Pragę, bo tam już byli. Po 2 lub 3 dniach na Pradze - pierwsze pociski zaczęły spadać na Pragę - no, to do Lublina.
W Lublinie był samodzielny referat informacyjny, więc ja mówię:
- Majorze Szumski, co ja mam robić?
- Do Rawy Ruskiej, bo tam wywieźli wszystkie papiery Samodzielnego Referatu Informacyjnego z Poznania.
Cały czas samochodem, adwokata WINKOWSKIEGO, który był moim zastępcą. Winkowski - to był Tadeusza Majerowicza zastępca, choć był pełnym porucznikiem, a Tadeuszek tylko podporucznikiem. Ale to ja miałem kursy Oddziału II.
Naszym szoferem był Kurowiak, kierowca księcia Radziwiłła z Kurowa.
W Rawie Ruskiej - na dworzec PKP. Tam Szumski z innymi palą wszystkie dokumenty. Pomagamy.
Stamtąd do Równego - i tam całą grupą - na poligon koło Rawy Ruskiej.
18 września (lub 19.09) Szumski wysłał Winkowskiego, mojego zastępcę, do Równego, jako oficera informacyjnego. Mnie - mogłem rano lub po południu - do Ostroga, na samej granicy rosyjskiej, do Ośrodka Kawalerii.
Po południu biorę samochód i muszę jechać przez Równe. Jak wyjechałem na szosę do Równego - to widzę pomieszane wszystkie rodzaje broni i walą na zachód. To ja mówię:
- Coś jest nie tak.
Zatrzymaliśmy się i pytam jednego z oficerów:
- Co się dzieje?
- A pan nie wie, że o 16.00, po południu, Ruski wchodzą do Równego?
Zaskoczenie kompletne. Nikt nie wiedział, nawet Szumski. To ja mówię:
- Nie wierzę...
Lubiłem sprawdzić... Walę do Równego! Do Samodzielnego Referatu Wywiadu - wszystko pali się, palą dokumenty...
- Zapomnieliśmy was powiadomić, że wy jesteście... na Biedrusko, pod Poznaniem...
My z powrotem.
Była gdzieś 15.00:
- Panie majorze, za godzinę Ruskie wchodzą do Równego! - melduję - Jaki jest pana rozkaz?
- Jest, że wszystkie jednostki, które mogą się przebić, albo na Rumunię, albo na Węgry.
No, to my - jazda! Już nie na Rumunię, bo tylko jedno przejście jest możliwe, dostępne - reszta jest "pofajnowana".
Ukraińcy zaczynali tam strzelać do Polaków, bo myśleli, że dla nich będzie wielka swoboda.
No, to my na Węgry udaliśmy się. Zabrakło nam paliwa. Wpadam na oficera, który prosił mnie o podwiezienie. Mówię mu, że nie ma paliwa. On mówi:
- Niedaleko mam krewnego, aptekarza.
Przyniósł kilka litrów płynów przeciwiperytowych, na eterze. My to w bak, do końcówki benzyny - zrobiła się mieszanka. Myślałem, że wybuchnie! Strasznie hałasował, ale leciał jak głupi.
Pojechaliśmy na Tarnopol. Tam szukaliśmy kwatery - ten oficer, jakiś doktor - już zginął, poszedł, zniknął. Mówię do Winkowskiego:
- Szukamy benzyny.
Poszli. Do mnie w tym czasie podszedł policjant i mówi:
- Panie poruczniku, uwaga, Ukraińcy strzelają.
Ja miałem swojego Mauzera - pistolet z drewnianą kolbą, 9 mm. Stanąłem sobie w bramie i obserwowałem placyk (rynek). Był jednak spokój. W końcu moi przyszli:
- Panie poruczniku, uwaga, Ukraińcy strzelają.
Ja miałem swojego Mauzera - pistolet z drewnianą kolbą, 9 mm. Stanąłem sobie w bramie i obserwowałem placyk (rynek). Był jednak spokój. W końcu moi przyszli:
- Na stację kolejową trzeba pojechać.
Tam już minowali wszystkie zbiorniki, żeby nie oddać Ruskom. Mówią:
- Bierzcie, ile tylko chcecie.
Załadowaliśmy cały bak, kanistry - i jazda, w kierunku gór. Tam, w drodze, spotykamy majora Bobińskiego (później walczyliśmy razem; on został nawet generałem), ranny w nogę. Siedzi, pół leży. Ostrzelali ich na drodze Ukraińcy, z pagórków strzelali. Więc razem zorganizowaliśmy przeciwnatarcie - Ukraińcy uciekli, a my pojechaliśmy dalej.
Dojechaliśmy niemal do granicy węgierskiej. Tam dobiliśmy do Szumskiego - spotkaliśmy się wszyscy do kupy. On palił resztę dokumentów. Brakło tylko Winkowskiego, który jako oficer informacyjny poszedł do piechoty.
/.../
Czy to wszystko nie jest głupota ludzka? Bo ten, który strzela do ciebie - nie zna cię, nic mu nie zrobiłeś. To jest głupota ludzka, że słuchają takiego Hitlera czy innego Stalina, ja ich wszystkich za pomieszańców (uważam). Za pieniądze, które teraz na uzbrojenie wydają - mogliby stworzyć raj dla wszystkich na Ziemi. Wszystkie wysiłki idą w stronę zniszczenia, a nie, żeby poprawić życie ludzkości.
Nie ma tolerancji. Każdy swoje idee drugiemu chce w łeb wpakować na siłę.
Opr.: WojCiech
Dodatek:
18.01.1999r. w aktach archiwalnych KWMO Koszalin, nr 1993 "A", zostało znalezione zdjęcie:
585 - ppor. kaw. Tadeusz MAJEROWICZ, absolwent 2-go kursu oficerów rezerwy 1935.
Ppor. kaw. Tadeusz Majerowicz, ok. 1935 /akta wojskowe; potem UB/. |
Powyższe znajdowało się pośród zdjęć innych oficerów przedwojennej "Dwójki". Jest to fotokopia zdjęcia legitymacyjnego w mundurze, złej jakości. Materiały najprawdopodobniej pochodzą z akt UB i prawdopodobnie związane są z tzw. "sprawą ROBINEAU" (znana tuż po wojnie sprawa siatki wywiadu francuskiego działająca na Pomorzu Zachodnim, z "centralą" w Szczecinie).
Należy uzupełnić, że jeszcze w latach 60-tych i 70-tych szwagier Tadeusza Majerowicza, płk Edward Banaszak, mieszkający w Szczecinie, był wzywany na przesłuchania jako "domniemany kontakt wywiadu francuskiego". Wiedziano o jego powinowactwie i kontaktach ze szwagrem we Francji. Płk Banaszak po wojnie odważył się wrócić do Polski, gdyż mniej obawiał się represji UB. Por. Majerowicz prawdopodobnie za taki powrót zapłaciłby nie tylko wolnością.
Żołnierzowi polskiemu na Zachodzie dany jest wybór: powrotu do Kraju lub emigracji. [...] Z ogólnej liczby 112 600 szeregowych i oficerów (2 Korpusu) zgłosiło się do powrotu 14 217. Z kilkudziesięciotysięcznej rzeszy tych żołnierzy Korpusu, którzy sami przeszli przez Rosję sowiecką, tylko 310 decyduje się na powrót. [...] Żołnierze zaś, którzy się powrócić do Polski zdecydowali, wszyscy podejrzani są o szpiegostwo na rzecz Anglii czy Ameryki. [...] Panowanie bezpieki, bezapelacyjne panowanie terroru trwa do roku 1953, do śmierci Stalina. /Józef Czapski/
WojCiech