Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2023

Translator

Włoska zima i wiosna /1944-45/

W czasie tej wojny ludność Włoska była dla nas  g eneralnie  dobrze ustosunkowana. Gdy wchodziliśmy, to wołali: - Nostri liberatori! - że niby jesteśmy ich wyzwolicielami. Włochy to kraj gorący i namiętny. Jednak czasami z tego mieliśmy kłopoty - chodziło o sprawy męsko – damskie, bo niektórzy się przecież zakochiwali nawet. Wyzwoliciele Bolonii 1945 /fot. NAC, za:  Dzieje.pl /. Pamiętam, był taki Zaidler [ red.:  nazwisko niekoniecznie jest prawdziwe ], zawodowy muzyk, pięknie grał na akordeonie. Zapoznał się z pewną Włoszką. W końcu okazuje się, że ona jest w ciąży, a on chce się wywinąć z małżeństwa. Awantura niemała, w końcu cała sprawa ląduje w biurze Tadeuszka. Przyszli oboje, bo i ta Włoszka i akordeonista. Ona mi opowiada: - Obiecywał małżeństwo, więc… i nagle ciąża. Dalej tłumaczy, że ona tak nie może zostać sama, bo jej stryj czy wuj to jest wielka figura w Watykanie. Jak się ciąża wyda, to ją zabije!  Nawet nie mogę nic powiedzieć, bo kłócą się się cały czas. Wtem patrzę, ż

Czas Ankony i Warszawy /1944/

Zdobycie klasztoru na górze Monte Cassino, ani też zdobycie Piedimonte i wcale nie znaczyły dla nas końca walk we Włoszech. Niemcy cofali się, ale przecież nadal odgryzali się aliantom, i to mocno. Wciąż robili nam problemy. Ja wtedy byłem w oddziale informacyjnym, którego szefem głównym był Michniewicz ii . Pewnego dnia mój pułkownik iii woła mnie i proponuje: - Panie poruczniku, trzeba kogoś na zastępcę szefa bezpieczeństwa! Tę funkcję pełnił taki jeden, który za nic nie lubił ryzykować. Jak było coś śmierdzącego, to już go nie było i trzeba było robić za niego. Dlatego pułkownik chciał go zmienić. - Ja myślałem o panu - mówi pułkownik, ale kogo by pan widział, żeby mógł pana zastąpić? Wtedy na swoje miejsce zaproponowałem Kośmidra. Znałem go jeszcze sprzed wojny, a potem wracaliśmy z Afryki Południowej na jednym statku. W Afryce był instruktorem i szkolił Murzynów, przygotowywał ich do wojny na Dalekim Wschodzie. Kośmider wziął moje stanowisko, a ja poszedłem na zastępcę szefa be

Piedimonte i dalej /1944/

Tam, w tych cholernych górach, nie tylko Niemcy byli niebezpieczni. Pod Monte Cassino - tam też były skorpiony. Zupełnie jak w pustyni. Ich ukłucie jest śmiertelne, nie było na to antidotum . Dlatego, jeśli gdzieś był taki skorpion, to maczaliśmy sznurek w benzynie, okładaliśmy w kółko skorpiona i podpalaliśmy. Wtedy biegał, rzucał się bezładnie w różne strony i na koniec własnym kolcem na ogonie - zabijał się sam. Na szczęście nie stało się tak z naszymi „Skorpionami”, tymi z drugiej pancernej - choć wielu ich tam ginęło. Góry nie są dobre dla czołgów. M4 Sherman z II Korpusu Polskiego /w:  Piedimonte - Zapomniany epizod... /. Powiem, że nasze czołgi robiły co mogły, ale w górach lepiej przydawały się w obronie. Niemcy na przykład ustawili je na swojej drugiej linii oporu, w Piedimonte. dynamitem powysadzali skały i czołgi wpakowali w te dziury. Wystawała tylko lufa i wieżyczka. Natłukli naszych co niemiara. Pamiętam… Jest gdzieś zdjęcie takiego czołgu, który spłonął, a w nim i obok