W czasie tej wojny ludność Włoska była dla nas g eneralnie dobrze ustosunkowana. Gdy wchodziliśmy, to wołali: - Nostri liberatori! - że niby jesteśmy ich wyzwolicielami. Włochy to kraj gorący i namiętny. Jednak czasami z tego mieliśmy kłopoty - chodziło o sprawy męsko – damskie, bo niektórzy się przecież zakochiwali nawet. Wyzwoliciele Bolonii 1945 /fot. NAC, za: Dzieje.pl /. Pamiętam, był taki Zaidler [ red.: nazwisko niekoniecznie jest prawdziwe ], zawodowy muzyk, pięknie grał na akordeonie. Zapoznał się z pewną Włoszką. W końcu okazuje się, że ona jest w ciąży, a on chce się wywinąć z małżeństwa. Awantura niemała, w końcu cała sprawa ląduje w biurze Tadeuszka. Przyszli oboje, bo i ta Włoszka i akordeonista. Ona mi opowiada: - Obiecywał małżeństwo, więc… i nagle ciąża. Dalej tłumaczy, że ona tak nie może zostać sama, bo jej stryj czy wuj to jest wielka figura w Watykanie. Jak się ciąża wyda, to ją zabije! Nawet nie mogę nic powiedzieć, bo kłócą się się cały czas. Wtem patrzę, ż