Najtrudniejszy psychicznie, nie tylko dla nas, był okres (końca roku 1940) gdy byliśmy w Egipcie, gdy tylko sama Anglia została z wojną z Hitlerem. Wtedy wielu upadało na duchu – czy damy radę się obronić, jak to się skończy i tak dalej. Włosi z Libii mocno zaatakowali w kierunku Kanału Sueskiego i weszli na teren Egiptu. Grazziani wszedł prawie pod Bengazi, do Sidi Barrani. Tam byli wtedy Anglicy, Australijczycy, Hindusi, Wolni Francuzi i Polacy. My trzymaliśmy obronę nad morzem i w pustyni.
Wtedy Anglicy – na nich - przez pustynię. Prawe skrzydło w pustyni trzymała dywizja pancerna włoska generała Maletti. Najgorsze, że jak jakaś jednostka ruszała, to ten kurz podnosił się na wysokości i widać to było z bardzo daleka. Więc Wavell, generał angielski, wykorzystał burzę piaskową i w niej przeszli na tyły i w Bardi, ok. 50 km za frontem, napadli na wszystkie włoskie magazyny żywności, wody, amunicji. Wszyscy Włosi musieli się poddać, bo już tylko mogli zdechnąć od upału - trafili do Egiptu. Reszta uciekła do Tobruku.
Gdy nasi rozbili Grazzianiego, to całe kolumny Włochów szły do niewoli. Wzięto kilkadziesiąt tysięcy jeńców. Jeden angielski Bren Carrier był jakiś kilometr przed kolumną, a drugi z tyłu, a pomiędzy nimi szło jakieś 3 tysiące jeńców albo nawet 4 lub 5 tysięcy. Szli pod dowództwem oficerów - szli do Egiptu. W tych pustyniach nie było żadnych punktów orientacyjnych - były tylko piach i niebo - świństwo... Żeby się nie pogubili, dodawali im za przewodników oficerów angielskiej marynarki. Więc szli na gwiazdy.
Universal Carrier /fot. Lieut. Alexander M. Stirtoni/. |
Od red.: Powyższe jest pobieżnym omówieniem, reminiscencją
pierwszej fazy walk w Afryce Północnej, przed przybyciem
niemieckiego Africa
Korps Erwina Rommla (potem fronty przemieszczały się "wte i wewte" - warto to poznać z innych źródeł).
W Libii i Egipcie zaczęło się 10-06-1940, gdy po przystąpieniu Włoch do wojny
po stronie II Rzeszy – Brytyjczycy zajęli Fort Capuzzo w
ówcześnie włoskiej Libii, a potem Włosi zbombardowali Maltę i
francuską Bizertę. Gdy 22-06-1940 Francuzi skapitulowali – Włosi
i Niemcy rozpoczęli kampanię w Afryce. Od
połowy września Włosi i Niemcy ruszyli na Egipt, jednak mało
skutecznie, zakładając pozycje obronne pod Sidi Barrani, aby potem
zaatakować Marsa Maruth. W grudniu 1940 ruszyła angielska
kontrofensywa krypt. Compass,
w wyniku której odparto atak włoski i odparto ich z Egiptu, zatrzymując się w
Libii (w tym Tobruk). Do niewoli wzięto 130 000 jeńców oraz
zniszczono setki czołgów i dział włoskich. Potem jednak Włochów
wspomogli Niemcy i walec wojenny znów potoczył się ku egipskiej Aleksandrii i Kairowi.
Najpierw rozbiliśmy Grazianiego, d-cę Włochów. Potem przysłali Rommla - feldmarszałekRommel, tzw. Lis Pustyni. Gdy do Afryki przyszedł Rommmel, to pojawiło się dużo Niemców, więcej od Włochów. W marcu on znów ruszył na Anglików.
W międzyczasie Hitler uderzył na Jugosławię i na Grecję. Polskie oddziały miały tam iść, do Grecji. Nasz pułk artylerii był już załadowany w Aleksandrii na statki. Wtedy jednak Grecja padła i my z powrotem na pustynię.
Rommel przybył, a Alianci poszli na Tobruk. W tych walkach dużo Włochów uciekło do Tobruku - i tak się ich tam napchało, że zdobyto go w 2 dni. Wtedy każdy pocisk robił nieprawdopodobną jatkę... Oni tam byli jak śledzie w beczce.
Tobruk - to była piękna twierdza, wybudowana przez Włochów. Ich bunkry miały na górze gruby beton, wejście z płyt stalowych 12-15 cm. Strzelnice tak, że jeden bunkier bronił drugiego ogniem flankującym, nic na wprost. Pod piętrem bojowym piętro załogi, a niżej magazyny. A wszystkie zamykane płytami. Nawet bomba nie mogła tego ruszyć. Można było zdobyć jedno piętro, a niżej nadal mogli siedzieć. Ale tylu ich tam nalazło - że wszystko padło… 9 Dywizja Australijska tam wlazła.
W tym czasie przyszedł (pomóc Włochom) Rommel za swoim Africa Korps. W
odpowiedzi, żeby wzmocnić obronę w Tobruku, gdzie już walczyły 9
Dywizja Australijska i 19 Pułk Ułanów Hinduskich (zmotoryzowany) –
trzeba było ich wzmocnić nowym wojskiem.
Załadunek SBSK do Tobruku, Aleksandria 1941 /za: wikipedia/. |
W lecie załadowali nas na okręty, na destroyery (niszczyciele) - i zawieźli do Tobruku. Nasze ciężkie uzbrojenie musieliśmy zostawić w Aleksandrii - przewieźli nas tylko z bronią osobistą. Wyładowali nas tam i z 9 dyw. australijską broniliśmy twierdzy. Zastąpiliśmy (zluzowaliśmy) Hindusów - nasz Pułk Karpacki przejął linie obrony 19 Pułku Ułanów Hinduskich. Zostaliśmy tam z Australijczykami.
Hindusi to był dobry pułk, pierwsza klasa. Anglicy pozwalali im na wiele. Na przykład oni codziennie musieli dostać choćby kroplę mleka koziego – no, to te kozy wozili na ciężarówkach. Jedli rozmaite korzenie. Anglicy każde wojsko zaopatrywali, w co oni chcieli.
Jeśli chodzi o Niemców i Włochów - gdy broniliśmy Tobruku, a oni nas atakowali, to u nich było tak: gdy w pierwszej linii była piechota włoska, to za nimi była artyleria niemiecka, żeby dawać ogień zaporowy, gdyby chcieli uciekać. A tam gdzie w 1 linii były oddziały niemieckie - to artyleria była włoska.
Było nam ciężko, bo nie było dobrego pokrycia (wsparcia)
lotniczego. Prawie jak we wrześniu w Polsce… Mieliśmy w tym wprawę (żeby mniej ucierpieć od lotnictwa). Musiało
tak być, bo z Egiptu było za daleko, a więc brak było osłony naszych
myśliwców. Tymczasem ten cholerny Rommel miał swoje samoloty na
Krecie i nas cały czas okładali bombami.
Zniszczony okręt w porcie, Tobruk 1941 /fot.Narodowe Archiwum Cyfrowe/. |
Wtedy, już z Tobruku, odwołali Bobińskiego na szkolenie, do Kairu. Za niego dowództwo
Pułku Ułanów Karpackich przejął Maleszewski.
Ja wtedy dowodziłem 3 szwadronem.
Byli z nami Australijczycy, których Niemcy nazwali "Szczurami Pustyni" - bardzo dobrzy żołnierze. Mieli fantazję, ale jak im coś do łba
wpadło, to nie można było na nich liczyć, robili swoje. Wiele można o tym
opowiadać. Razem z nimi broniliśmy Tobruku przed Niemcami i Włochami.
Opr.: WojCiech
Dodatek: W lutym 2023 znalazłem na FaceBook'u - fanpage Stowarzyszenia Redakcji "Ułana Karpackiego" poniższy wpis i zdjęcie:
KARTKA Z KALENDARZA
5 lutego 1941 roku
„O przemianowaniu Dywizjonu na Pułk Ułanów Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich doniósł rozkaz dzienny Dyonu nr 29 z 5 lutego 1941. Punkt 2 tego rozkazu brzmiał: Rozkazem Naczelnego Wodza Dywizjon został przemianowany na Pułk Ułanów. Zaszczyt ten utwierdza nas w przekonaniu, ze dobrze dotąd wypełniliśmy nasze żołnierskie obowiązki oraz że w przyszłych bitwach czekają nas zadania wielkie i poważne. Niech to będzie dla nas bodźcem do dalszych wysiłków i pracy w przygotowaniach do walki w myśl hasła: »Ku chwale Ojczyzny!« Nazajutrz odbyły się uroczystości z okazji powstania nowego pułku kawalerii polskiej”. [w:] J. Bielatowicz. Ułani Karpaccy, Zarys historii Pułku, Londyn 1966, s. 48.
Na fotografii dowództwo Pułku Ułanów Karpackich na tle mapy delty Nilu. Siedzą od prawej: rtm. Stanisław Kałusowski (d-ca 1 szw.), mjr Władysław Bobiński (d-ca Pułku), rtm. Stanisław Wyskota Zakrzewski (z-ca d-cy Pułku). Stoją od prawej: por. Tadeusz Majerowicz (adiutant),por. Antoni Kawecki (d-ca 3 szw.), rtm. Wiktor Zaniewski (d-ca 2 szw.). Dekheila, 1941 r. [fot.] zbiory Wielkopolskiego Muzeum Wojskowego w Poznaniu."
Dowództwo Ułanów Karpackich, Dekheila 1941
[fot.] zbiory Wielkopolskiego Muzeum Wojskowego w Poznaniu.
-----------------------------
i Universal Carrier, Aut. Lieut. Alexander M. Stirton; Library and Archives Canada does not allow free use of its copyrighted works. See Category: Images from Library and Archives Canada, Domena publiczna.